Odkąd zorientowałam się, że moje włosy są
falowane a nie „wredne” zaczęłam walkę o loki.
Przetestowałam wszystkie metody bezcieplnego
kręcenia włosów, różne pianki, żele, chusteczki nawilżane, super soaker method,
plunking, plucking, koczki ślimaczki, warkocze i niezliczone inne metody. Na
podstawie prób i błędów odkryłam najlepszy dla moich włosów rytuał zamiany
moich niewdzięcznych kłaków w całkiem eleganckie sprężynki. Mój sposób
wykorzystuje po części sposoby wymienione powyżej, po części sposoby podpatrzone
na wizażu i na blogach.
1.
Myję włosy, nakładam odżywkę
spłukuję włosy. Podczas tego procesu rozczesuję włosy palcami.
2.
Ociekające wodą włosy zaczynam
delikatnie ugniatać. Jeżeli chcę efekt burzy loków od samej skóry, ugniatam
głową w dół. Jeżeli chcę mieć loki mniej więcej od ucha, ugniatam na stojąco z
ręcznikiem na ramionach. Najlepszy wg mnie sposób ugniatania: na wyprostowane
dłonie kładę „lok”, podnoszę rękę w górę tak, aby włos zwinął się loczek, przy
głowie ściskam dłoń i pozbywam się nadmiaru wody, następnie zupelnie puszczam
to pasmo włosów i zabieram się za ugniatanie następnego. Najlepiej robić to
złączonymi rękami, aby płaska powierzchnia była jak największa, oraz bardzo
delikatnie aby nie zniszczyć loków. Po pozbyciu się części wody z włosów kontynuuję
ugniatanie na stojąco i ustalam przedziałek.
3.
Po wstępnym ugniataniu, rozcieram
odżywkę bez spłukiwania na rękach (ja najbardziej lubię Joannę Naturia z
pokrzywą) i kontynuuję ugniatanie.
4.
Gdy wycisnę większość wody rękami,
biorę starą, bawełnianą koszulkę (ręcznik papierowy/pieluchę tetrową/ gładki
chłonny materiał) i tym samym ruchem ugniatam loki przez koszulkę. Ugniatając
włosy przy głowie ściskam bardzo mocno, aż poczuję wodę przesiąkającą przez
koszulkę.
5.
Po odgnieceniu biorę żel do włosów
(przetestowałam różne i najlepiej spisuje się u mnie pomarańczowa Isana),
rozcieram dokładnie w rękach i dalej od dołu ugniatam. W zależności od włosów
można to robić „czystym” żelem, albo żelem roztartym na mokrych rękach, aby
trochę „zmiękczyć” jego działanie. Ja osobiście lubię dać go dużo. Na tym
etapie włosy powinny być już elegancko skręcone.
6.
Jeżeli zależy mi na czasie i na
tym aby skręt był „ścisły”, suszę loki dyfuzorem. Układam pasma włosów w
dyfuzorze tym samym ruchem co przy ugniataniu. Włączam suszarkę dopiero jak
pasmo jest ułożone i dyfuzor przyłożony do głowy. Suszę chwilę, wyłączam
suszarkę, wyciągam włosy z dyfuzora, powtarzam na wszystkich pasmach. Można też
zostawić zażelowane loki do samoistnego wyschnięcia ale wtedy trzeba
powstrzymać się od dotykania włosów dopóki nie będą zupełnie suche.
7.
Po wysuszeniu, otrzymamy sztywne,
posklejane strąki zamiast loków O_o
8.
Na tym etapie możemy
1.
Iść spać i rano obudzić się z
piękną fryzurą
2.
Odgnieść żel tym samym ruchem co
wcześniej aż pozbędziemy się kruchość i uzyskamy piękne, sprężynujące loczki
(results may vary ;) )
THE END
Odpowiadając na pytanie które z pewnością
ciśnie się wszystkim na usta:
Nie, nie trwa to w nieskończoność. Ugniatanie
i odciskiwanie wody nie dość, że tworzy loki to jeszcze pozwala skrócić czas
suszenia. Czas będzie porównywalny z normalnym suszeniem i modelowaniem (nie
mówiąc o prostowaniu).
Cudowny sposób, idealnie sprawdził się na moich falowanych włosach (typ 2b). Uzyskałam przepięknie skręcone loczki i 2x krótsze włosy! dziękuję serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że pomogłam :) Pozdrawiam!
UsuńMoje włosy wyglądają jak wąż gdy same wysychają włosy mam do ramion zawijają się same od oczu wychodzą 4 eski zawsze z nimi walczyłam prostowałam i ścinałam som nie do ujarzmienia. Z wiekiem są jeszcze bardziej podatne, fryzjer mówił ze są podatne ale nic więcej i kazał prostować ale i tak z czasem dnia kręcą się same szczególnie przodu i po bokach nie wiem jak je okiełznać
OdpowiedzUsuń